Dobrzyca. GS do likwidacji. Bo nie rokuje szans na rozwój

Opublikowano:
Autor:

Dobrzyca. GS do likwidacji. Bo nie rokuje szans na rozwój - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Spółdzielnia nie rokowała już żadnych szans, żeby się rozwijać. To przykre, ale nic da się zrobić – mówi szef rady nadzorczej GS Dobrzyca - Stanisław Szemendera. Dlatego podjęto już pierwszą uchwałę o likwidacji.

Gminna Spółdzielnia w Dobrzycy - to była potęga. Prężnie działająca z bazą obrotu węglem, artykułami masowymi i rolnymi, stacją paliw, sklepami, piekarnią, stolarnią, magazynami zbożowymi, i bazą transportową. Niestety, od lat funkcjonowała coraz gorzej. Majątek był wyprzedawany. Sklepy, które zostały, nie przynosiły już zysku, na plusie była jedynie piekarnia. O losach GS-u miało zdecydować walne zgromadzenie w październiku lub listopadzie 2017 roku. Pisaliśmy o tym na łamach „Życia Pleszewa”. Tak się jednak nie stało. Zebranie, na którym podjęto pierwszą uchwałę o likwidacji odbyło się w styczniu tego roku.

- Żeby podjąć taką uchwałę musiały się odbyć wszystkie zebrania członkowskie na wsiach. I tak było. Brałem w nich udział, jako członek rady nadzorczej i frekwencja była mizerna - mówi Stanisław Pietrzak. Dodaje, że na tych spotkaniach ludzie byli za likwidacją GS-ów. - Mówili, że jak nie idzie, to likwidować - dodaje członek zarządu rady nadzorczej. On sam też uważa, że likwidacja jest najlepszym wyjściem. - Majątek sprzedać, pieniądze podzielić wśród członków i oby wystarczyło - mówi Stanisław Pietrzak.

Wyjaśnia, że na drugim walnym zgromadzeniu w sprawie likwidacji, zostanie powołany likwidator. To on zajmie się formalnościami. Wtedy też pozostały majątek zostanie wystawiony na sprzedaż. - Plany są, że drugie walne będzie pod koniec lutego. Wtedy jeszcze marzec, kwiecień, maj ludzie będą mieli umowy. Potem otrzymają wypowiedzenia, odprawy, jubileuszówki, udziały i mamy nadzieję, że wystarczy na część waloryzacji - mówi Stanisław Pietrzak. Dodaje, że pewną pulę pieniędzy GS ma ze sprzedaży wcześniejszego majątku, a pozostała część pochodzić będzie ze zbycia tego, co jeszcze zostało.

Prezesem spółdzielni trzeci rok jest Beata Szczepańska-Pluta. Jak już pisaliśmy w ubiegłym roku, jej zdaniem GS mógłby jeszcze funkcjonować, a osoby, które chcą likwidacji spółdzielni, mają na celu wypłatę swoich udziałów, ale zwaloryzowanych. - Fizycznie, w pieniądzu, tych udziałów jest „aż” 35.000 zł, przy 350 udziałowcach – wyliczała Beata Szczepańska-Pluta. - Jednak w latach 90-tych były dwie ustawy o waloryzacjach udziałów. (...) Tylko, że waloryzacja, to wirtualne pieniądze, ich fizycznie nie ma (żaden bank nie daje takich odsetek na lokatach) - akcentowała prezeska.

Jak komentuje sprawę teraz? - (...) Jak będzie podjęta druga (uchwała - przyp. red.), to możemy rozmawiać. I to nie zarząd podejmuje decyzję o tym, że spółdzielnia się likwiduje. (...) W tej kwestii ja nie mam do powiedzenia nic - mówi Beata Szczepańska-Pluta.

Za likwidacją spółdzielni opowiada się za to szef rady nadzorczej - Stanisław Szemendera. - To już zbyt długo trwa. Prócz piekarni nic nie przynosi zysku. Dwa walne zebrania odbędą się późną jesienią i zostanie podjęta decyzja o likwidacji – mówił w ubiegłym roku przewodniczący. Jego zdaniem na reanimację spółdzielni za późno było już wiele lat temu. - Żal to mogę mieć do siebie, że 15 lat temu nie zatrudniliśmy młodego menadżera, to może by coś było – twierdził.

Jak myśli obecnie? Tak samo. - Zobowiązałem się, że jeśli będę jeszcze przewodniczącym rady nadzorczej, nie dopuszczę do upadłości spółdzielni. I taką decyzję podjęliśmy na walnym. Po to, żeby pracownicy dostali odprawy, mieli spłacone udziały i byli zadowoleni - mówi Szemendera. - Spółdzielnia nie rokowała na dziś już żadnych szans, żeby się rozwijać. To przykre, ale nic da się zrobić - dodaje.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE