Nie zawsze lepszy wygrywa

Opublikowano:
Autor:

Nie zawsze lepszy wygrywa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Piłkarze LKS-u Gołuchów nie zdobyli punktów w meczu z Polonią Kępno, ale pokazali charakter. Byli bliscy doprowadzenia do wyrównania pomimo gry w podwójnym osłabieniu.

Trener Maciej Dolata ze wzgledu na absencje Grzegorza Kusia, Krystiana Benuszaka, Szymona Gałczyńskiego i Michała Marciszaka musiał mocno przemeblować ustawienie. Zmiennicy nie zawiedli i w przekroju całego meczu wypracowali dużo więcej bramkowych sytuacji niż ich rywale. Zabrakło skutecznosci i to kępnianie już po pierwszej połowie cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia. Szkopuł w tym, że pierwsza z bramek nie powinna być uznana. Tomasz Szymkowiak wygrał w sytuacji „sam na sam” z Miłoszem Koniecznym, jednak przy tej interwencji został przez swojego rywala mocno poturbowany. Arbiter puścił grę, umożliwiając Filipowi Latuskowi skierowanie piłki do siatki. Druga bramka autorstwa Wojciecha Drygasa padła po klasycznym kontrataku. Krótko po przerwie kontaktowego gola po idealnym dośrodkowaniu Patryka Cierniewskiego zdobył Dawid Idzikowski. Gołuchowianie zwietrzyli szansę na odrobienie strat i zaatakowali ze zdwojoną energią. Defensywa rywali przeżywała momentami trudne chwile. Najlepszą okazję zaprzepaścił Dawid Guźniczak. Pomocnik LKS-u był faulowany w obrębie „szesnastki” przez Jakuba Góreckiego i sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość. Rzut karny wykonał jednak bardzo źle, czym mocno ułatwił interwencję Grzegorzowi Kubiszynowi. Nieco sfrustrowany dwie minuty później musiał opuścić boisko ze względu na czerwoną kartkę, niestety – drugą już w tym sezonie. Gracze z Gołuchowa, pomimo osłabienia, nie zrezygnowali z odrobienia strat i omal do wyrównania nie doprowadził Marcin Szymkowiak. Niestety, piłka odbiła się od słupka. To się zemściło. Kępnianie wyprowadzili kontratak i zdobyli trzeciego gola. W doliczonym czasie gry Paweł Majusiak ujrzał za krytykowanie orzeczeń sędziego czerwony kartonik. Ale obraz gry się nie zmienił. To zespół trenera Macieja Dolaty, pomimo gry w dziewięciu, strzelił kontaktowego gola. Fenomenalnym uderzeniem w „okienko” popisał się Adrian Hajdasz. A była jeszcze szansa na doprowadzenie do wyrównania! Piotr Garbarek miał przed sobą tylko bramkarza z Kępna, niestety, potknął się i trener Bogdan Kowalczyk mógł odetchnąć z ulgą.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE