Radna Anna Koniewicz-Kruk mówiła podczas wczorajszego posiedzenia komisji chockiej rady o dużej ilości wyrzucanych posiłków w szkołach i przedszkolach.
– W przedszkolu w Choczu jest podawana zupka trzy razy w tygodniu, wiec kiedy pani wnosiła 4,5 litra zupy w wiadereczku i potem rozdysponowywała między dzieci, to wynosiła 3,5-4 - mówiła radna. – Gmina płaci, a dzieciaki mówią, że nie lubią tej zupy - dodała.
– Jest to bardzo trudne do skorygowania, bo wychowawczynie mówiły, że w zależnosci od rodzaju, jaki się dzieciom podaje, jedne posiłki spożywają z apetytem i ze smakiem, natomiast bywają takie, gdzie całość się marnuje. Chyba najgorsze te zupy - stwierdziła Małgorzata Wróblewska.
Burmistrz zapewnił, że po stronie dyrekcji leży obowiązek monitorowania stopnia wykorzystania posiłków. - Jadłospis jest akceptowany z 10-dniowym wyprzedzeniem. On uwzględnia kwestie kaloryczności oraz elementy wynikające z zasad, że w piatek mięso się nie pojawia, czyli aspekty religijne. Co do jakości tych posiłkow - ja się tego boję, bo w momencie, kiedy ustawa o zamówieniach publicznych stwarza sytuację, że tylko kalorie i tylko cena, to boję sie o przyszłość, bo my doszliśmy z kwestią dożywiania do poziomu bardzo niskiego - powiedział Marian Wielgosik.