Pleszew. Wzrastająca „luka oświatowa”, rosnące koszty w administracji - m.in. poprzez planowane podwyżki płacy minimalnej, czy diametralnie mniejsze wpływy z PIT do budżetu Pleszewa w przyszłym roku - to wszystko powoduje, że miasto musi zacząć „zaciskać pasa” i szukać oszczędności. - Czekają nas trudne decyzje - zapowiada już teraz burmistrz Arkadiusz Ptak.
- Samorządy w Polsce czekają trudniejsze lata - komentuje Mateusz Klupczyński, ekonomista i prawnik zajmujący się doradztwem samorządowym.
Podczas ostatniej sesji rady w Pleszewie prezentował radnym - jak mogą wyglądać finanse samorządów - w świetle obowiązujących przepisów - odnosząc to właśnie do Pleszewa. I - niestety - kolorowo nie jest.
Wszystko przez generalnie rosnące zobowiązania gmin - poprzez m.in. kolejne nakładanie na nie przez rząd zadań bez pokrycia finansowego - jak choćby w oświacie, o czym już na naszych łamach pisaliśmy. Przypomnijmy: tylko do końca tego roku - Pleszew będzie musiał wydać ze swoich pieniędzy dodatkowo niemal 400 tys. zł w ramach podwyżek, jakie rząd zagwarantował niedawno nauczycielom (w sumie będzie to koszt 800 tys. zł, jednak zaledwie 470 tys. zł pochodzi z subwencji przyznanej nam na ten cel przez rząd).
Przykładów rosnących kosztów jest jednak więcej - choćby planowana podwyżka płacy minimalnej, czy zniesienie ulg PIT, co automatycznie powoduje mniejsze wpływy do pleszewskiego budżetu. Summa summarum - według mocno wstępnych szacunków - przyszłoroczny budżet może być mniejszy o niemal 2,3 mln zł, które - równie dobrze - mogłyby być przeznaczone np. na inwestycje.
Co to oznacza w praktyce? Jak się łatwo domyślić - cięcia. Inwestycji, ale nie tylko.
WIĘCEJ PRZECZYTASZ WKRÓTCE W PAPIEROWYM WYDANIU "ŻYCIA PLESZEWA"
