Pradziad, dziadek, ojciec, syn. Kto teraz?

Opublikowano:
Autor:

Pradziad, dziadek, ojciec, syn. Kto teraz?  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Pradziad, dziadek, ojciec, syn. Kto teraz? „Turki” bez dowódcy

„Turki” od ponad stu lat pełnią wartę przy grobie Jezusa w kościele parafialnym w Kościelnej Wsi. Dowodzenie tą zaszczytną służbą należało od czterech pokoleń do rodziny Jana Grabarka. To była jednak ostatnia Wielkanoc, podczas której kierował on strażą. Kto go zastąpi?

Historia „Turków” sięga 1910 roku. - W domu Michała Światłego - przyszłego założyciela straży - to był mój pradziad ze strony mamy - 19 lutego zbiera się kilka osób i postanawia założyć „Straż Grobu Pana Jezusa” – tak zwane „Turki”. Zgodę wyraża ówczesny proboszcz, ksiądz kanonik Elwary – odczytuje z kroniki ówczesnej OSP, Jan Grabarek.

Straż składała się z siedmiu osób - sześciu żołnierzy i dowódca. Tym pierwszym był wspomniany już Michał Światły. Żołnierze ubrani byli w białe stroje, wzorowane na rosyjskich mundurach. - U nas był zabór rosyjski, a rosyjskie wojsko tak było ubrane – spodnie białe, podkasane, oficerki, białe bluzy. „Turki” miały też drewniane halabardy i miecze oraz złote hełmy z pióropuszami – żołnierze z czerwonymi, a dowódca z białym – wyjaśnia szczegóły pan Jan.

Michał Światły umiera w 1918 roku. Jego następcą zostaje Jan Grabarek, dziadek obecnego dowódcy. Wtedy, jak podaje kronika, wykonano nowe stroje. Spodnie były nadal białe, a górna część to zbroja z drewna, w kształcie rybiej łuski – czytamy w dokumencie z tamtych czasów. Dowództwo w 1930 roku przejmuje Andrzej Górski. – Dwa lata później zastępuje go Józef Ratajczyk. W 1935 roku komendantem zastaje Franciszek Ratajczyk, który funkcję tę pełni do wojny – przytacza fragment spisanej historii „Turków” z Kościelnej Wsi, Jan Grabarek.

„Turkowie” wpisują się w historię parafii. Tradycji nie przerywa nawet II wojna. – Niemcy zamknęli kościół, ale przerwy w pełnieniu warty nie było – podkreśla Jan Grabarek. Przez cztery lata (1941 – 1944) grób Jezusa urządzano na cmentarzu. – Ustawiano figurę Jezusa lub krzyż, dokładnie nie wiadomo – tłumaczy Jan Grabarek. – Komendantem był wtedy mój ojciec, Leon – dodaje. Po zakończeniu wojny krawiec Marian Gałka szyje nowe mundury, czerwono-złote. Złociste hełmy, które przepadły w czasie niemieckiej okupacji, zastępują czarne.

Leon Grabarek funkcję dowódcy pełni do 1974 roku. Schedę po nim obejmuje syn – Jan. - Za mojej kadencji w „Turkach” służbę pełniło 56 osób. Najdłużej stał Piotr Kosierb – 17 lat, Stefan Maniewski – 16 lat, Tomasz Grabarek – 14 lat, Domnik Grabarek – 12 lat oraz Jerzy Trzęsala -10 lat – wymienia Jan Grabarek. - Jest tak, że stali ojcowie, a teraz już synowie. Bo pilnowanie grobu Jezusa to jest zaszczyt. Żołnierze muszą być kawalerami. Jeżeli któryś się ożeni, następuje zmiana. Tylko dowódca może mieć żonę, czego jestem przykładem – śmieje się Grabarek. I z dumą wspomina rok 1997, gdy do Kalisza przybył Jan Paweł II. – Pełniliśmy wartę podczas mszy na Placu św. Józefa. Krawiec Czesław Sołtysiak uszył nam stroje, na wzór tych poprzednich – tłumaczy. Na głowach „Turków” znów błyszczały złociste hełmy. – Stare, drewniane halabardy zstąpiły nowe, które na wzór rzymskich zrobił nam artysta kowal, Marian Guździoł spod Pleszewa. On też wykonał krótkie miecze w skórzanych pochwach – dodaje dowódca.

Wartę przy grobie Jezusa straż rozpoczyna wieczorem w Wielki Piątek. – Stoi dwóch żołnierzy, co pół godziny jest uroczysta zmiana – wyjaśnia Jan Grabarek. Zaczynają ponowie w sobotę rano, przed rezurekcją. Głównym momentem, na który czekają zabrani w kościele wierni, jest upadek. - To jest na znak tego, że gdy Jezus zmartwychwstał, straż rzymska właśnie poupadała ze strachu. Proboszcz intonuje pieśń „Wesoły nam dzień dziś nastał”. Na pierwsze słowa pieśni trzeba się równo przewrócić. To jest dość potężny huk. Pod posadzką są piwnice, echo się niesie, halabardy też są ciężkie, do tego dochodzi miecz, pas, hełm – podkreśla dowódca. I dodaje. - Jest presja wsi. Wszyscy patrzą i nadsłuchują, czy huk jest równy. I wspomina. – Zdarzyło się, że upadek był nierówny. To było w pierwszym roku mojego dowodzenia. Jeden się przewrócił, reszta nie wiedziała co robić. Po chwili obaliła się następna para, później następna. Właśnie wtedy, na kolejny rok, dowódcą zostaje ponownie Leon Grabarek, zastępując syna. – Później znów ja pełniłem tę funkcję, już takiej wpadki nigdy nie było – zapewnia Jan Grabarek.

Ostatnia Wielkanoc była dla „Turków” wyjątkowa. Straż ma teraz nowe hełmy, stylizowane na te z czasów rzymskich, a wykonane w… Hiszpanii. Podobnie halabardy. – To był ogromny koszt. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w ich zakupie – podkreśla Jan Grabarek. To nie jedyna zmiana. „Turki” z Kościelnej Wsi zostają bez dowódcy. – Z ciężkim sercem, ale odchodzę – mówi Jan Grabarek. I śmieje się: Już czas, bo mógłbym się w trakcie Rezurekcji obalić i już nie wstać. O jego decyzji parafian poinformował proboszcz – ksiądz Piotr Wasilewski. Nie zabrakło podziękowań, a nawet oklasków w kościele. – To było wzruszające – przyznaje pan Jan. Kto go teraz zastąpi? Na razie nie wiadomo. Pozostało sześciu „Turków”. – Mogą wybrać na dowódcę kogoś spośród siebie i dobrać nową osobę do pełnego składu – tłumaczy Grabarek. – Chętnych brakować nie będzie, bo to w Kościelnej Wsi zaszczyt – zapewnia. Trochę mu żal, że przerywa rodzinną tradycję. – Syn do „Turków” nigdy nie należał – tłumaczy. Ale… - Mam wnuka Antoniego – to syn córki, co prawda ma dopiero cztery lata, ale chętnie w domu przymierza złoty hełm. Być może w przyszłości dowódcą straży znów będzie osoba z rodziny Grabarków.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE