Na Stali było dzisiaj bardzo rodzinnie. Zabrakło tylko korzystnego rezultatu w meczu z Astrą.
Piękna pogoda przyciągnęła na stadion sporo rodziców wraz z dziećmi, które brały udział w grach i zabawach, z lubością poddawały się malowaniu twarzy i zajadały się watą cukrową. Nabywcy „cegiełek” emocjonowali się natomiast losowaniem nagród. Działacze Stali organizacyjnie spisali się na „szóstkę”, nie popisali się jedynie piłkarze. Albo inaczej – tego dnia Astra stanowiła lepszy zespół. W pierwszej połowie krotoszynianie za sprawą uderzenia z woleja Ostapa Lialiuka prowadzili 1:0. Mogli wyżej, gdyby nie świetna postawa w bramce Tomasza Szymkowiaka, Nadzieje na korzystny wynik przywrócił Tomasz Zawada, który po indywidualnej akcji doprowadził do wyrównania. Stalowcy z remisu cieszyli się tylko sześć minut. Wówczas potężnym uderzeniem z 40 metrów popisał się Karol Krystek. Piłka wylądowała idealnie „pod łatą”. Nasz bramkarz akurat w tej sytuacji popełnił błąd. Zrehabilitował się nieco później, wygrywając w sytuacji „jeden na jeden” z Jędrzejem Paczkowem. Wynik meczu ustalił Ostap Lialiuk, wykorzystując idealne dośrodkowanie Paczkowa. Niestety, krotoszynianie wybili naszej drużynie z głów marzenia o IV lidze.