Siostra Eliza: „Nie wiem już jak krzyczeć i wołać”

Opublikowano:
Autor:

Siostra Eliza: „Nie wiem już jak krzyczeć i wołać” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Nie traktujmy problemu osób niepełnosprawnych politycznie. Tu chodzi o życie - mówi siostra Eliza Małgorzata Myk, dominikanka z Domu dla Chłopców w Broniszewicach. W poruszającej rozmowie z "Życiem Pleszewa" opowiada m.in. o proteście rodziców dzieci niepełnosprawnych i umieraniu dzieci „niedoskonałych”.

 

Ostatnio dużo zaczyna mówić się o niepełnosprawnych, ich rodzinach, problemach…

Na szczęście coraz więcej!

Tak, tylko zdaje się, że czasami głośniejsi są w tej sprawie politycy niż praktycy. Śledzi siostra te wypowiedzi - właśnie jako praktyk?

Niewiele mam na to czasu. Najgorsze jednak - i co mnie najbardziej boli - jest to, że w tej sprawie są jakiekolwiek podziały. W Polsce - która mieni się w końcu katolicką i „prolajfowską” - osoby niepełnosprawne i opieka nad nimi - to powinna być nienaruszalna świętość. Rodzice dzieci niepełnosprawnych potrzebują ogromnego wsparcia. Sama nie wiem już jak krzyczeć i wołać, bo dysproporcje dochodowe są potężne, a w Polsce opiekunowie wciąż muszą ponosić trud żebractwa.

Wszystko rozbija się o politykę…

Wplątywanie polityki jest w tej sprawie koszmarne. Sama jestem apolityczna, gardzę polityką. Równie dobrze było za rządów PO jak i PiS, jak i równie źle było za rządów PO i PiS. Choć na plus obecnych rządzących można oddać, że po raz pierwszy dostajemy od państwa pełną kwotę utrzymania na dzieci w naszym domu. Wcześniej - do 2017 roku tego nie było. Nie traktujmy jednak problemu niepełnosprawnych politycznie. Tu chodzi o życie. Już Matka Teresa mawiała, że nie można dopuścić do sytuacji, by kiedykolwiek zabrakło środków dla najsłabszych. A system, który ich pomija nie ostoi się nigdy. Z drugiej strony cieszy fakt, że dzięki tej sytuacji coraz więcej ludzi chce się dowiadywać o problemach osób niepełnosprawnych, że ludzie zaczęli reagować. Nie możemy bowiem nigdy patrzeć na nich przez pryzmat - nazwijmy to - nieproduktywności. To, że osoby niepełnosprawne nic nie wyprodukują, nie znaczy, że są niepotrzebne. Uzupełniają nasz świat w wartości o których zapominamy w codziennym pędzie życia - oni mają czas by kochać, czekać, uśmiechać się. Są potrzebni, żeby współczesny człowiek nie zwariował.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE