Wójt wyprosił z zebrania

Opublikowano:
Autor:

Wójt wyprosił z zebrania - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Na wtorkowe zebranie dla mieszkańców Dziewinia zorganizowane przez wójta Gizałek Mariusz Piaseckiego przyszło wiele osób. Zgodnie z obowiązującym statutem sołectwa odczytanym przez włodarza, uczestniczyć w nim mogli jednak tylko zameldowani w tej miejscowości. Salę opuścić musieli m.in. kandydaci na wójta: Marianna Pietryga i Robert Łoza. Sytuacja wyglądała w ten sposób, że pan wójt otworzył zebranie, w którym zaprezentował swoje osiągnięcia z czteroletniej kadencji, również plany na przyszłość. Na zebranie przyjechali także inni kandydaci do rady gminy, rady powiatu, na wójta, w tym przewodnicząca rady pani Marianna Pietryga – relacjonuje Robert Łoza. - Na początku zebrania pan wójt wyciągnął statut sołectwa prawdopodobnie, bo nikt nie ma dostępu do tego, ja też, tam był zapis, że w zebraniu wiejskim mogą brać osoby stale zameldowane na terenie danej miejscowości, czyli w tym przypadku na terenie miejscowości Dziewiń. W związku z tym pozostałe osoby były poproszone o opuszczenie sali – wyjaśnia. - Po prostu pan wójt wyprosił wszystkich, łącznie z przewodniczącą rady gminy, łącznie z radnymi gminnymi, którzy tam byli. Ja też wyszedłem, nie można było inaczej postąpić i się zachować – dodaje Robert Łoza. Przewodnicząca Marianna Pietryga przyznaje, że spóźniła się kilka minut. - Spotkała mnie niemiła niespodzianka. Wchodząc na salę, zauważyłam, że ludzie wychodzą. Zwrócili się do mnie, że mam nie zostawać, bo zostaliśmy wyproszeni. Zatrzymałam się, popatrzałam na pana wójta – nie było ze strony pana wójta żadnego gestu, że radni przynajmniej mogliby zostać, bo to jest przecież podsumowanie kadencji, nie było żadnej reakcji, więc razem z pozostałymi osobami wyszłam – tłumaczy. - Nie zdążyłam się zorientować, ale na sali została najprawdopodobniej trzech mieszkańców Dziewinia – dodaje Marianna Pietryga.

Wójt Mariusz Piasecki wyjaśnia, że już na pierwszym zebraniu, które odbyło się w poniedziałek dla mieszkańców Krzyżówki i Białobłot, zjawiło się wiele ludzi, jego zdaniem, nie związanych z tymi sołectwami. - To byli kandydaci. Zamiast normalnego spotkania z mieszkańcami, była kampania wyborcza, łącznie z rozrzucaniem ulotek. Chodziło m.in. o szkalowanie mojej osoby. Ja nie robiłem zebrania wyborczego – mówi włodarz Gizałek. - Skąd ja mogłem przypuszczać, że przyjdą nawet z kamerami filmować zebranie? W poniedziałek mieszkańcy w toku całej sytuacji nie życzyli sobie tego. Osoby były wypraszane. Nie było jednak tak, że doszło do jakichś „fizycznych” elementów – tłumaczy Mariusz Piasecki. Dlatego na kolejnym zebraniu – dla mieszkańców Dziewinia – włodarz odczytał obowiązujący statut sołectwa. – Mówi on wyraźnie, w paragrafie 11, że prawo udziału w zebraniu wiejskim mają wszyscy stali mieszkańcy sołectwa, przebywający z zamiarem stałego pobytu. Ja, jako prowadzący, nie mogę dopuścić do sytuacji, że zamiast spotkania z mieszkańcami mam wiec wyborczy lub inne rzeczy. Ja na zebraniu dla miejscowości Dziewiń zacytowałem to, prosząc o zastosowanie się do paragrafu – przyznaje wójt. - Wszystkie sołectwa mają taki sam statut, on jest przyjęty uchwałą rady, radni o tym wiedzą – dodaje.

(pg)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE