reklama
reklama

Gizałki. Protokół z burzliwej sesji budzi emocje

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Gizałki. Protokół z burzliwej sesji budzi emocje   - Zdjęcie główne

Gizałki. Protokół z burzliwej sesji budzi emocje

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Ostra wymiana zdań pomiędzy radnym - Tadeuszem Kostujem a przewodniczącym - Romanem Rojewskim – ma swój dalszy ciąg. Samorządowcy z Gizałek poróżnili się wówczas o to – kto i kogo może pouczać? Radny - wójta? Czy może wójt - radnego? Padło wiele słów. I teraz okazuje się, że część z nich nie została ujęta w protokole z sesji.
reklama

Zaczęło się niewinnie… Tadeusz Kostuj ubolewał, że część wniosków dotyczących potrzebnych napraw czy inwestycji jest przez wójta pomijana. - Nie może wójt wybiórczo tylko wprowadzać niektóre, a niektóre pomijać – argumentował radny. I jako samorządowiec z 30-letnim stażem – przypominał, że niektóre inwestycje realizowane są w gminie niemal „od ręki”, inne muszą – niestety - czekać latami.

– Wójt przyjął taką formułę, że kolejność składania wniosków nie ma nic do rzeczy…- ubolewał Kostuj. I zastrzegał. - Nie tak samorząd powinien wyglądać. Wójt jest opłacany przez samorząd, żeby realizował te zadania, które były zgłaszane!

Gizałki. Przewodniczący reaguje

Na wystąpienie Tadeusza Kostuja stanowczo zareagował przewodniczącego rady - Romana Rojewskiego.

- Nie chciałbym panie radny, ale muszę – stwierdził na początku Rojewski. Po czym dodał. – Panu się role pomyliły. Od kiedy radny jest od pouczania wójta?

Słusznie, lub nie, ale szef rady postawił radnego Kostuja – prywatnie – nauczyciela w miejscowej szkole -  „w kącie”. Ten nie wytrzymał. I zwrócił się do przewodniczącego.

- Pan nie będziesz mnie pouczał. Pan miał zwróconą ostatnio uwagę, że pan tylko urząd popiera. Dlatego ja już poparcia żadnego panu nie daję. Pan robi sobie szyderę, obraża – oznajmił Kostuj.

I nie był to koniec jego wywodu. Jednak to, co powiedział dalej, nie zostało ujęte w protokole z sesji - podpisanym przez przewodniczącego - Romana Rojewskiego. O jakie słowa chodzi? 

Gizałki. Co jest, czego nie ma?

Przytaczaliśmy je na naszych łamach opisując przebieg spotkania.

- Mało tego, proszę pana przewodniczącego, na spotkaniu jak byliśmy w Tomicach, to pan, idąc w towarzystwie radnych, namawiał żeby mój wniosek jeszcze wcześniejszy, żeby inny radny podał. I ta metodyka była stosowana. I tutaj nie macie żadnego autorytetu. Proszę się więcej nie puszyć, bo niestety taka jest prawda i te uwagi należy przyjąć z pokorą, a nie obrażać, ośmieszać. Bo to daleko nie zajdzie – mówił radny Kostuj.

Jednak w dokumencie opisującym przebieg obrad z tej wypowiedzi ujęte są jedynie słowa: „Radny poprosił, żeby przyjąć jego uwagi z pokorą”. W protokole nie ma również słów, jakie Kostuj wypowiedział na sesji - publicznie - pod adresem kolegi z ławy - Krzysztofa Walendowskiego: Natomiast panie Walendowski, pan był wtedy pod wpływem alkoholu i próbowałeś wywołać bójkę. Na co Walendowski zareagował natychmiast: Panie przewodniczący, nie pozwolę się obrażać. Jest dopiero kolejna wypowiedź – przewodniczącego, która padła na opisywanej sesji, a który stwierdził, że stracił zaufanie do radnego Kostuja. Jak sprawę komentują dyskutanci? - Powiedziałem pani, która sporządza protokół, że ma pisać wszystko słowo w słowo, to co mówi radny. Niekiedy cztery razy słucha tego, kilka dni to trwa. Sam byłem tego świadkiem. Nie da się niektórych jego myśli zrozumieć – tłumaczy nam Rojewski. A co mówi – wywołany niejako do tablicy – Walendowski? – Ja od kilku lat nie piję alkoholu – zapewnia. 

Gizałki. Nagranie 

Wszyscy wiedzą, że obrady z sesji można oglądać „na żywo” w Internecie. Jednak w gminie Gizałki po zakończeniu spotkania - relacja „znika”. Jest dostępna dopiero po pewnym czasie. Dlaczego? Do nagrania przygotowywane są napisy do wypowiedzi poszczególnych osób – tłumaczy nam szef rady. W przypadku nagrania z opisywanej sesji część wypowiedzi radnego Kostuja opatrzona jest słowem „niezrozumiałe”…

Gizałki. Co na to przewodniczący? 

Powiem w swoim stylu. Nie odkryję tu Ameryki. Konia z rzędem temu, kto wczuje się w wypowiedzi radnego Kostuja. Ja powiedziałem pani, która sporządza protokół, że ma pisać wszystko, słowo w słowo, to, co mówi radny. Niekiedy cztery razy słucha tego, kilka dni to trwa. Sam byłem tego świadkiem. Nie da się niektórych jego myśli zrozumieć. Jeżeli coś napisze się tak, jak powiedział, to on później mówi coś innego. Ze względu na pana Tadeusza musieliśmy zmienić firmę, która przygotowuje napisy do nagrań z sesji. Ta firma po jednej takiej sesji miała dosyć, bo nie wiedziała, o co chodzi radnemu. Druga firma, która robiła napisy do ostatniej sesji, też niezadowolona - mówi "Życiu Pleszewa" przewodniczący Roman Rojewski.

W papierowym wydaniu "Życia Pleszew" rozmowa z radnym Tadeuszem Kostujem, który uważa:

Radny Kostuj jest niewygodny, bo ma uwagi, więc trzeba na radnego znaleźć jakiegoś haka…

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama